Trzecia Dycha do Maratonu w Lublinie

Bez kategorii
O Trzeciej Dyszce do maratonu w Lublinie myślałam od dawna i wreszcie termin podpasował. Namówiłam znajomych i zdecydowaliśmy się na wyjazd bez noclegu.
Z Lublina pamiętam, że płasko tam nie jest i spodziewałam się trudnej trasy. Tak też uprzedzałam znajomych.
Najpierw odebraliśmy pakiety startowe. Poza ulotkami i numerem startowym był jeszcze batonik i tyle. To info dla tych co oceniają bieg po pakietach 😉
Zjedliśmy makaron w pysznej włoskiej knajpce Trattoria bagatto. Świeże, pyszne i zdecydowanie polecam jeśli szukacie fajnego miejsca w Lublinie.
O 21 zjawiliśmy się na starcie żeby się przebrać, zostawić rzeczy w depozycie i trochę się rozgrzać. Plan na ten bieg miałam jeden – poprowadzić kolegę na czas. Debiutował pierwszy raz w biegu i obstawiałam, że będzie gnał do przodu, co się potem potwierdziło. Chciał pobiec poniżej 1h, ale obiecałam, że pogonię go jeśli będę widzieć, że ma siły. Ustawiliśmy się między zającami na 57:30 a 60:00. 
Pierwsze 1,5km to wąskie gardło i mega ciasno. Przeciskaliśmy się między ludźmi, a ja pilnowałam, żeby nie przeginać. Początek to lekko z górki, mały podbieg na 1 km i znów z górki. Między 3km a 4 km długi zbieg, lekko pod górkę i znów w dół. Wiedziałam, że skoro mamy wrócić w to samo miejsce to gdzieś długi podbieg musi być. I był na 7km, ale nie taki jakiego się spodziewałam. Drobnymi kroczkami parliśmy na górę. Nie pamiętam dokładnie na którym kilometrze minęliśmy zająca na 55min, ale chyba było to ok 6km. Szło nam dobrze. Cały czas sprawdzałam jak się czuje mój “podopieczny”, słuchałam oddechu, patrzyłam na krok. Wiedziałam, że jego marzenie ze startu czyli 55min jest w zasięgu ręki i raczej nie powinno się nic stać, żeby tego wyniku nie zrobić.
Jakieś 300m przed metą zebrał siły i zaczął finiszować. Na metę wpadliśmy z wynikiem 53:53 🙂
Na mecie dostaliśmy wodę i przepyszny ciepły posiłek! Do wyboru były 3 zupy w tym jedna wegańska oraz termosy pełne herbaty.
Organizacyjnie super – od biura zawodów, po depozyty, szatnie i jedzenie na mecie.
Ogólnie trasa nie taka straszna jak się wydawała. Biegłam cięższe biegi i myślę, że można spokojnie pokusić się o dobre wyniki.
A może tak sprawdzić Czwartą Dychę? 😉
poprzedni
następny

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply