Dieta pudełkowa – moje doświadczenie

Bez kategorii

Na wstępie chciałam zaznaczyć, że tworząc ten post piszę o własnych odczuciach, więc możecie się ze mną nie zgadzać.  Oraz, że  żadna firma nie zamówiła u mnie tego wpisu.

Dietę od Dietbox  wygrałam w konkursie, który organizowali jesienią 2017 roku. Było to jedno z kilku wyróżnień i bardzo mnie ono ucieszyło. Po pierwsze przekonałam się, że moje zdjęcia nie są tak tragiczne a i czasem kreatywność na nie najgorszym poziomie. Po drugie, to zawsze chciałam spróbować takiej diety, tylko ciężko było mi się zdecydować na konkretną firmę.

Zacznę od plusów, bo to jest zawsze ciekawsze.

Nie musisz gotować! Nie musisz wymyślać i kombinować. Ktoś to robi za Ciebie. Z czasem ulubione dania robią się zwyczajnie nudne. Ile razy jadłeś dzień po dniu to samo? Tu masz gwarancję, że to się nie zdarzy. Ba! Nawet w przeciągu tygodnia nie liczyłabym na powtórkę menu. Chyba że jest to kiepski catering. Tutaj Dietbox zadbał, żeby nie było nudno.

Różnorodność! To zdecydowanie dla mnie największy plus. Wreszcie możesz spróbować mieszanek, których bałbyś/bałabyś się sama spróbować w domu. Czasem cena produktu odstrasza, więc zwyczajnie nie decydujesz się na kupno egzotycznej przyprawy czy warzywa. Do tego ciekawe połączenia znanych i lubianych produktów, których nigdy wcześniej nie widziałam  w jednym zestawie. Tylko próbować i oceniać.

Niespodzianka! Ta codzienna ciekawość “a co dzisiaj znajdę w zestawie”? To element, który zasługuje na duży plus.

Kalorie! Wreszcie nie musisz ich liczyć. Ktoś robi to za Ciebie. Fajnie,  prawda? Ci, którzy pilnują tabelek są w stanie na oko ocenić ile dana potrawa ma tych kcal. Nie każdy tak potrafi, więc jest znacznie łatwiej jak się korzysta z takiej diety.

Na koniec to co najbardziej mi smakowało:podwieczorek i shake’i. Nawet truskawkowy którego nie lubię smakował świetnie. Czasami nie mogłam się doczekać tego posiłku i celebrowałam go.

A co na minus?

Godzina dostawy! Niestety ja nie mogłam mieć opcji “7 rano do domu”. To jest moja godzina pierwszego śniadania i w 95% przypadków nie wychodzę z domu bez tego posiłku. Przez tydzień wychodziłam z domu głodna i jechałam czym prędzej do pracy po niespodziankę.

A ta niespodzianka czasem była zaskakująco miła, a czasem kompletnie nie mój smak. Niestety nie da się dopasować żeby wszystko wszystkim smakowało. Trafiały się posiłki, które zwyczajnie mi nie smakowały i nie jadłam ich z “bananem na twarzy”.

Sól! Ograniczam ją i mój organizm jest na nią wyczulony. Zdarzało się, że posiłki w mojej ocenie były za słone. Wolałabym je dosolić niż jeść ciut za słone na moje kubki smakowe.

Wybór! Mimo, że jest ogromny wybór diet w większości firm, to ciężko jest dopasować idealną dietę do siebie za rozsądną cenę. Są produkty, których nie jadam, albo takie na które mam nietolerancję. Ciężko to wszystko wykluczyć.

Ogólnie polecam spróbować. Z ciekawości, dla zaoszczędzenia czasu i poznania nowych smaków.  Po tygodniu mogę powiedzieć, że widziałam oszczędność nie tylko w portfelu, bo nie podjadałam i nic więcej nie kupowałam, ale też ogromną w czasie.

 

poprzedni
następny

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply